Background Image
Previous Page  53 / 64 Next Page
Basic version Information
Show Menu
Previous Page 53 / 64 Next Page
Page Background

Poznałam zupełnie nowe słowa np. odwój, sy-

fon, rzutka. Uczyłam się znaków, które służą

do przekazywania informacji na rzece gór-

skiej, bo jest tam taki huk, że nic się nie

słyszy. Ale przede wszystkim uczyłam się

o tym, że kajakarstwo to sport grupowy.

Bo to właśnie drugi kajakarz, gdy znaj-

dziemy się w groźnej sytuacji, jest na-

szą pierwszą i ostatnią deską ratunku.

Pierwsze rzeki

Po teorii, przyszedł czas na praktykę. Na

basenie uczyłam się samoasekuracji czyli

różnych technik wychodzenia z sytuacji,

gdy znajdziemy się w kajaku głową w dół.

Na takich właśnie zajęciach opanowałam

tzw. eskimoskę czyli technikę umożliwiającą

za pomocą ruchu bioder i wiosła wrócić po

wywrotce do pozycji wyjściowej. Kolejnym

krokiem była nauka zachowania na wodzie

płynącej i wyjazd na pierwszy spływ szkole-

niowy. Później przyszedł czas na opanowa-

nie podstawowych technik pływania po rze-

ce górskiej. Zaczęło się od niepozornej rzeki

Świder, gdzie w jednym miejscu, pod mo-

stem kolejowym, znajduje się pewne bystrze.

To właśnie tam wszyscy kursanci z Habazi

rozpoczynają swoją przygodę z tzw. „białą

wodą”. Wejścia na nurt, wejścia do cofki,

promowania, trawersy i przede wszystkim

liczne wywrotki. Tak wyglądają początki

prawie każdego młodego adepta kajakar-

stwa górskiego. Dopiero po takiej zapra-

wie pojechałam na łatwą rzekę górską:

Dunajec i tor kajakowy w Wietrznicach.

To był bardzo intensywny kurs, dzięki

któremu zdobyłam podstawową wie-

dzę i umiejętności. Później czekała mnie

jeszcze żmudna praca szlifowania technik.

Dzięki tym dość wymagającym początkom,

mogę się teraz w pełni cieszyć wodą i ka-

jakami. A co z wyposażeniem?

Wiosło w prezencie

Powoli kompletowałam rzeczy, które były mi

potrzebne. Zaczęłam od tzw. pianki o grubości

3 mm, której używa się do nurkowania. To jest

jedna z najtańszych i najmniej komfortowych

opcji, które chronią przed zimnem. Najlep-

sze są tzw. suchacze czyli suche ubrania –

zrobione z nieprzemakalnych materiałów.

Suchacze mają specjalne zabezpieczenia

na szyi, nadgarstkach i kostkach. To tzw.

gilzy – wykonane z mocno przylegającej

gumy. W takim zestawie można wpaść

do wody i wyjść z niej suchym. Kolejno

dokupowałam spodnie, kurtkę, kombi-

nezon. Przyszła też kolej na kask i ase-

kuracyjną kamizelkę oraz specjalne buty

z pianki z twardą podeszwą. Dziś, kiedy

otwieram szafę, zamiast sukienek i gar-

sonek mam tam neopreny i suchacze!

Jestem na dobrej drodze!

A co z kajakiem? Na początku korzy-

stałam ze sprzętu klubowego. Miałam

tylko wiosło, które dostałam w prezen-

cie urodzinowym od znajomych z klubu.

Zawsze chciałam mieć żółty kajak, ale

model, który sobie wymarzyłam, nie był

dostępny w tym kolorze. Musiałam więc

Edyta

Kondratiuk

Brand Manager

w Inter-Team

W pracy solidna,

merytoryczna, zawsze

przygotowana.

Dba o wizerunek marek

własnych Inter-Team

i marek na wyłączność.

Analizuje i tworzy

promocje. Po godzinach

szalona, ekstrawagancka,

nieprzewidywalna, kochająca

sporty ekstremalne,

szczególnie kajakarstwo.

Mieszka w Warszawie,

pochodzi z Białegostoku.

drugi

kajakarz,

jest naszą

pierwszą

i ostatnią deską

ratunku

53

żyj

z pasją